1%
Logo akcji 1%

Droga użytkowniczko, drogi użytkowniku!

Fundacja Nowoczesna Polska to organizacja pożytku publicznego działająca na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury. Wesprzyj nasze działania, przeznaczając na nie 1% swojego podatku. Możesz to zrobić, wpisując w zeznaniu podatkowym numer KRS 0000070056.

Dowiedz się więcej

x
Prawo kultury

Pracuję nad grą na motywach powieści. Napisałam już do autora i mamy podpisać umowę licencyjną. Na co powinnam zwrócić uwagę? Do jakiego stopnia ma on prawo ingerować w moją grę?

Stopień dozwolonej ingerencji autora powieści w grę zależy przede wszystkim od tego, na co obie strony zgodzą się w umowie. Nie ma zatem w zasadzie górnej granicy tego, na co można jemu w umowie pozwolić. Teoretycznie możliwy jest też zupełnie odwrotny scenariusz, w którym autor dałby twórcy gry całkowitą swobodę. Przy czym, w tym drugim przypadku nadal pozostaje mu ochrona wynikająca z autorskich praw osobistych, której się go pozbawić nie da, pomimo różnych dostępnych prawniczych technik jej ograniczania.

Można więc powiedzieć, że autor zawsze będzie miał prawo ingerowania w odniesieniu do takich elementów gry, które naruszają jego autorskie prawa osobiste (możliwość umownego ograniczania tego prawa istnieje, ale nie jest absolutna). Przy czym, będą to o tyle wyjątkowe przypadki, że powołać się na te prawa można tylko wtedy, gdy naruszona jest „więź twórcy z utworem”. Autor będzie mógł zatem domagać się np. odpowiedniego oznaczenia autorstwa wykorzystanych w grze twórczych elementów powieści, ale też np. ochrony ich integralności, która może zostać naruszona np. jeżeli gra wyjmowałaby je z ich oryginalnego kontekstu i wypaczała pierwotny, zamierzony przez autora sens. Samo subiektywne przekonanie o zerwaniu więzi z utworem tu jednak nie wystarczy, autor musiałby o tym przekonać sąd. Będzie to tym trudniejsze, im bardziej wyraźnie na pewne ingerencje zgodzi się w umowie.

Opisana powyżej sytuacja powoduje, że żadna umowa nie jest w stanie dać całkowitej pewności, że autor nie będzie mógł ingerować w stopniu większym niż ustalony w umowie. Często wobec tego negocjacje takich umów polegają na dodawaniu do nich postanowień, które zwiększają koszt takiej ingerencji (np. przez zakazy powoływania się na prawa osobiste, zabezpieczone wysokimi karami umownymi). Z kolei w sytuacji, w której umowa daje jednak autorowi prawo do jakiejś ingerencji, to bardzo ważne jest doprecyzowanie okoliczności, w jakich może to wystąpić oraz określenia tego, czego autor może się wtedy domagać, a także w jakim terminie. Dobrym pomysłem mogłoby być ustanowienie jakiejś procedury mediacyjnej na wypadek sytuacji, w której stronom nie uda się dojść do porozumienia jak wykonywać ustalenia umowy.

Warto też pamiętać, że stworzenie gry na motywach powieści nie wymaga umowy z autorem, o ile przez „motywy” rozumiemy tu jedynie zawarte w niej idee, a nie ich twórczy sposób wyrażenia. Granica nie jest tu jednak łatwa do ustalenia, co wyjaśnialiśmy w odpowiedzi na podobne pytanie.