
6 miesięcy za ściąganie plików?

Na początku stycznia na stronach Gazety Olsztyńskiej ukazała się informacja o wyroku Sądu Rejonowego w Mrągowie, skazującym mieszkańca powiatu mrągowskiego na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata za pobranie z internetu 10 plików MP3. Informacja ta była interesująca zwłaszcza w kontekście prowadzonej przez fundację Nowoczesna Polska akcji Prawo Kultury, podczas której informowaliśmy użytkowników, że w ramach dozwolonego użytku prywatnego mają prawo m.in. ściągać filmy. Wyrok za pobieranie plików MP3 wydawał się tej informacji przeczyć.
Tymczasem na stronie PartiaPiratow.org.pl pojawiła się kopia omawianego wyroku uzyskana w trybie dostępu do informacji publicznej. Z dokumentu można dowiedzieć się, że skazany działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – a więc wykraczając poza dozwolny użytek prywatny. Niestety, nie znamy uzasadnienia wyroku, więc nie wiemy, co dokładnie zrobił skazany.
Co do zasady bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, skorzystaj z naszego przewodnika po prawie autorskim.
Mam pytanko: czy ‘‘juz rozpowszechniony utwor” oznacza dowolnie rozpowszechniony utwor (w tym takze nielegalnie) czy jedynie rozpowszechniony za zgoda autora? lub moze jeszcze co innego? pzdr
Pojęcie utworu rozpowszechnionego definiuje Art. 6. ust. 1 pkt 3 ustawy:
Innymi słowy, dozwolony użytek nie obejmuje utworów przedpremierowych, wyciągniętych autorowi „z szuflady”. Autor ma prawo do decyzji o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności (mówi o tym Art. 6).
zawsze mozna sie tez klucic o to czym jest rozpowszechnienie.
tj. czy film, ktory mial swoja premiere w kinie – mozna nazwac rozpowszechnionym?
czy zdjecie, ktorego reprodukcja wisi w jakiejs galerii – mozna nazwac rozpowszechnionym?
ekh, pokrecilem – chodzilo o to ze klucic sie mozna o definicje „udostepnienia publicznego”.
w przypadku foty w galerii – czy jest „udostepniona publicznie” mozna sie klucic, jesli wstep jest nie darmowy.
Nie wiem, czy istnieje uznana definicja publicznego udostępnienia. Chwila guglania prowadzi do książki S. Tomczyka „Artyści i wykonawcy – prawa i ich ochrona”, gdzie na str. 62 czytam:
Nie ma tu wymogu darmowości.
Ale w razie czego zawsze można zapytać prawnika.
Ciekawe. Czy w takim razie Fundacja bierze na siebie odpowiedzialność, jeżeli rozpowszechniane informacje o dozwolonym użytku osobistym okażą się stać w sprzeczności z orzecznictwem sądów, w szczególności sądów karnych? (btw. nie ma innego przepisu, który by umożliwiał skazanie za pobierania plików niż 115 ust 3, więc sąd pewnie uznał, że każde ściągnięcie jest działaniem w celu osiągnięcia korzyści…)
Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że prawie każde pobranie pliku mp3 jest dokonywane w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Korzyścią jest osiągnięcie przybytku ekonomicznego bez dokonania stosownej opłaty.
Zatem jedynie pobranie pliku umieszczonego w domenie publicznej nie będzie spełniało tego warunku.
na czym polega ten mityczny „przybytek ekonomiczny”, ktorego to definicji nigdzie nie moge znalezc?
polecam wyjsc z epoki wiktorianskiej i zaczac rozrozniac fizyczne przekazywanie wlasnosci, od powielania dobr niematerialnych.
Ad zakend: pewnie właśnie na takim rozumowaniu oparł się sąd w cytowanym orzeczeniu, z którym osobiście się nie zgadzam, ale któremu nie można całkowicie odmówić racji. Stąd moje wcześniejsze pytanie dotyczące rozpowszechniania stanowczych informacji o legalności ściągania, gdy jest to tylko jeden z możliwych poglądów na przepisy o dozwolonym użytku (z którym się zgadzam), ale brakuje rzetelnej informacji, że sąd może uważać inaczej …
Nigdy nie można całkowicie wykluczyć, że jakiś sąd wyda na podstawie jakiegoś prawa jakieś orzeczenie, którego nikt wcześniej w żadnej interpretacji nie przewidział. W tym konkretnym przypadku nie znamy póki co (przynajmniej ja osobiście nie znam) okoliczności tego „osiągnięcia korzyści majątkowej”, trudno więc cokolwiek wnioskować.
O tym, dlaczego uznanie, że każde ściągnięcie to korzyść majątkowa, dobrze pisał już parę lat temu VaGla:
To trochę nie tak, że „nie można wykluczyć”. Wykładnia przepisu dot. dozwolonego użytku osobistego budzi wątpliwości i są przecież wypowiedzi w nauce, które mówią dokładnie inaczej niż Wy. Więc taki wyrok nie jest jakimś super zaskoczeniem out of blue. Jakieś pół roku temu sąd holenderski skierował zresztą do CJEU pytanie dotyczące zakresu dozwolonego użytku osobistego.
Martwi mnie więc to, że w takiej sytuacji prezentowane jest społeczeństwu takie jednoznaczne stanowisko…eot.
Podobne „jednoznaczne stanowsko” prezentowała ostatnio Policja (materiał zdjęty z policyjnych stron innych powodów, o czym w podlinkowanym materiale), to samo zresztą mówi prawnik Legalnej Kultury, i nawet ZPAV zgadza się, że „w sensie prawnym wszystko jest w porządku”.
Sprawa jest więc dość jasna i bynajmniej nie tylko my informujemy o niej w tak „jednoznaczny” sposób – prawo do nieodpłatnego korzystania z już rozpowszechnionych utworów w zakresie własnego użytku osobistego jest w ustawie wpisane wprost. Podnoszone czasem „wątpliwości” polegają – jak zwraca uwagę cytowany wyżej VaGla – na takim interpretowaniu Art. 35, żeby cały rozdział o dozwolonym użytku uznać za niebyły.
Mówimy przy tym o prawie polskim, nie holenderskim ani unijnym.
Dziękuję. Domyśliłem się i też mówiłem o prawie polskim, które jak z pewnością Pan wie, powinno być wykładane w zgodzie z prawem unijnym (np. dyrektywami dot. pr. aut.).
Do innych zagadnień nie mam sił się odnosić, bo dość opornie wychodzi ta „dyskusja”, acz cieszy mnie niezłomna wiara we własne poglądy. Ukłony.