Dolina Muminków

„Są tacy, co zostają w domu, i tacy, co odchodzą. Zawsze tak było. Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić, póki jeszcze czas, i w żadnym razie nie rozmyślić się.”

Tove Jansson, „Dolina Muminków w listopadzie”
tłum. Teresa Chłapowska

Polityki publiczne nakierowane są na wzmacnianie wspólnotowości, traktując kulturę jako ważne narzędzie budowania poczucia przynależności, społecznej solidarności i więzi. Państwo prowadzi politykę antymonopolową, niedopuszczającą do powstawania koncentratorów o pozycji zagrażającej równowadze na rynku, w związku z tym istnieje duży wybór dostawców treści i usług, z reguły nie łączą oni tych dwóch funkcji.

1. Społeczeństwo – struktura i podzielane wartości

Wspólnotowe, a jednocześnie nie monopolistyczne (ani ze strony państwa, ani korporacji) podejście wytwarza równowagę pomiędzy potrzebami obywateli, racją stanu i interesami biznesu. Obywatele są zaangażowani w życie społeczne i polityczne – biorą udział w konsultacjach społecznych, współtworzą budżety partycypacyjne.

Państwo wspiera obywatelskie projekty kulturalne (teatry miejskie, biblioteki obywatelskie, samokształceniowe uniwersytety trzeciego wieku), dając samym obywatelkom narzędzia do budowy kapitału społecznego.

W tym scenariuszu kontrola i inwigilacja ze strony państwa jest ograniczona do minimum, życie społeczne opiera się bowiem na wzajemnym zaufaniu, a urzędnicy rozumieją, że muszą się samoograniczać w nadzorze. Firmy nie mają zaś możliwości skutecznego infiltrowania klientów w celach biznesowych – państwo, broniąc interesu obywateli, postawiło wyraźne granice i dane są przekazywane tylko za świadomą zgodą klienta, który otrzymuje informację o wszystkich za i przeciw. Danymi nie można też handlować. Jako bezpieczne rozwiązanie służące swobodnej cyrkulacji kultury zalegalizowano także sieci wymiany plików.

Wolność jednostki i wolność wyboru jest pełna, chociaż może to też rodzić dylematy – jeśli dozwolone jest wszystko, to także publikacja „Mein Kampf” i przemarsze grup gloryfikujących przemoc.

Każde życie jest udane, choć najbardziej ceni się to, które jest użyteczne dla wspólnoty. Trzeba czuć się potrzebnym wspólnocie. Najwyżej ceniona jest praca w organizacji pozarządowej lub naukowa, wykorzystywanie swoich talentów i umiejętności z pożytkiem dla innych. Nieudane życie to marnowanie talentu.

W tym scenariuszu szczególnie cenieni są artyści, nieważne czy amatorzy, czy zawodowcy, bo wierzy się w to, że każdy kreatywny członek społeczeństwa działa z pożytkiem dla innych.

Outsiderzy, freaki – są szanowani, bo nikt nie narzuca jednego wzorca zachowań pożytecznych dla wspólnoty. Można być jej członkiem na wiele różnych sposobów. Nawet ci bardziej aspołeczni nie są jakoś szczególnie potępiani, dominuje raczej zrozumienie co do tego, że nie można wszystkich zuniformizować.

Kultura jest obecna i na wyciągnięcie ręki. Bawi, uczy, wzrusza, zachęca też do tego, żeby samemu stać się autorem. To jedna z najbardziej cenionych możliwości samorealizacji. Kultura wzmacnia społeczeństwo obywatelskie, ucząc kompetencji krytycznych i współpracy przy rozproszonych sieciowych projektach.

2. Ekonomika kultury i sektor kreatywny

Państwo poprzez działania antymonopolowe dba o to, żeby na rynku panowała realna konkurencja i żaden podmiot nie uzyskał nad innymi przewagi, która pozwalałaby mu dyktować warunki z pozycji monopolisty. Pilnuje tego szczególnie na rynku technologii, dbając o zasady, takie jak neutralność Sieci, ochronę prywatności i danych osobowych, generalnie o równowagę między prawami użytkownika i dostawcy usług, a w przypadku utworów objętych prawem autorskim - również autorów. Samo stara się zapewnić konieczne minimum usług publicznych, w tym dostęp do otwartych zasobów edukacyjnych i zasobów kultury, które są w domenie publicznej. Pozarynkowy obieg kultury w Sieci, jako służący podnoszeniu kompetencji jednostek i społeczności, uważa się za godny poparcia.

Trudno jest osiągnąć szeroki sukces komercyjny. Niemożliwe są superprodukcje typu „Hobbit”, bo żaden producent nie jest na tyle potężny, żeby zgromadzić wystarczającą ilość funduszy, które potem by się zwróciły. Trudno również o bestseller, gdyż żadne wydawnictwo nie dysponuje odpowiednią machiną promocyjną i wertykalnym modelem dystrybucji treści, który by „przymusił” czytelników/konsumentów do zakupu. Powoduje to, że rozziew zarobków wśród twórców i twórczyń nie jest duży. Nie ma celebrytów zgarniających wszystko, zaciera się też różnica między profesjonalistami i amatorami/prosumentami.

Wielu artystów ma więc możliwość utrzymania się ze swojej twórczości, ale pożądaną kompetencją w tym fachu jest także umiejętność pisania wniosków o granty, uczy się tego już w szkołach. Państwo dba również o zabezpieczenia społeczne dla twórców i twórczyń. Artysta lub artystka zarabia w większym stopniu na osobistym udziale w jakimś przedsięwzięciu - występie, spotkaniu autorskim, sędziowaniu w talent show - niż na tantiemach. Jeśli chodzi o Internet, to głównym źródłem wsparcia dla twórczości jest opłata na rzecz autorów, dystrybuowana pomiędzy wszystkich, których dzieła są tam obecne. Dobrze rozwinięty jest również crowdfunding, zbieranie przez autora środków potrzebnych do stworzenia dzieła bezpośrednio od przyszłych użytkowników. Z tych powodów ścisła kontrola nad tym, kto, jak i gdzie korzysta z raz opublikowanego dzieła, nie jest już potrzebna. Popularnością cieszą się wolne licencje.

Kultura komercyjna, konsumowana biernie, nie dominuje. Kwitnie za to kultura lokalna, angażująca społeczność - od tańców ludowych poprzez warsztaty z robotyki i układania bukietów.

Poruszając się po bogactwie zasobów w Sieci, ludzie szczególnie sobie cenią mądre agregatory treści, które potrafią ich poprowadzić po zasobach dla nich interesujących. W cenie są także ludzie-routery, którzy przeanalizują, polecą, zachęcą.

3. Sytuacja twórców i twórczyń krytycznych i sztuki „wysokiej”

Twórczość pojmowana jest jako samorozwój, ale także działanie na rzecz wspólnoty (lokalnej, ponadlokalnej), na szacunek i wysoką ocenę zasługuje się niezależnie od statusu, w zasadzie nie istnieje rozróżnienie na „lepsze” i „gorsze” gatunki. Twórca-kreator, „genialny narcyz” przekonany o swojej wyjątkowości nie ma tu racji bytu, gdyż ani kanon, ani przynależność do establishmentu, ani rozmiary popularności nie będą go w tym przekonaniu utwierdzać.

Za to „długi ogon” się wydłuża - nisz jest tyle, że każdy autor znajdzie sobie swoją i będzie w stanie się z niej utrzymać. Ma do dyspozycji rozbudowany system państwowych grantów, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki niekomercyjnej. Status twórcy komercyjnego może być nawet niższy od tego żyjącego z grantów.

To powoduje, że oferta jest bardzo zróżnicowana, każdy może znaleźć coś dla siebie w wielości nisz, mainstream praktycznie nie istnieje, albo raczej mainstreamów jest kilka. Może to powodować trudności w przebiciu się do publiczności, wyjściu poza swoją niszę. Z drugiej strony, cyfrowe narzędzia ułatwiają dotarcie do publiczności, którą w erze analogowej trudno było odnaleźć.

Dla każdego jest miejsce, a więc i dla twórców i twórczyń krytycznych, którzy też muszą szukać swojej niszy, ale nie mają problemu z negatywnym odbiorem ze strony czy to władz, czy biznesu. Prawo do krytyki jest uznawane za oczywiste, a granice krytyki obszerne. Sztuka krytyczna może kwitnąć i w Sieci, i w lokalnych społecznościach. Twórca i twórczyni krytyczni mają takie same szanse na uzyskanie wsparcia od państwa, jak inni, a może nawet większe, bo sztuka krytyczna jest uznawana za sam szczyt artystycznej drabiny.

4. Edukacja

W tym modelu jest miejsce i na dobre, dofinansowane szkolnictwo publiczne, i na pełniące rolę uzupełniającą szkolnictwo prywatne. W tym ostatnim największy nacisk idzie w kierunku alternatywnych metod nauczania, jak szkoły steinerowskie, montessoriańskie, demokratyczne czy wreszcie nauczanie domowe.

Szkoły z jednej strony wychowują do życia we wspólnocie, z drugiej – do zadawania krytycznych pytań, podważania zastanego porządku. Nacisk jest położony na kompetencje „miękkie” – umiejętność współpracy, ale także ćwiczenie myślenia dywergencyjnego, czyli umiejętności tworzenia nowych idei przez analizowanie wielu możliwych rozwiązań, zbaczanie z utartych szlaków.

Najważniejszą rolę w procesie edukacyjnym pełni nauczyciel, który nie realizuje sztywno ustalonego kanonu, ale może samodzielnie kształtować programy swoich lekcji w ramach bardzo elastycznych zaleceń władz edukacyjnych. Może korzystać z bogactwa otwartych zasobów edukacyjnych opłaconych z funduszy publicznych i udostępnianych w Sieci, a poza tym w bardzo szerokim zakresie z dzieł objętych prawami autorskimi – system prawa autorskiego jest bowiem tak skonstruowany, że najważniejszym na liście wyjątków dozwolonego użytku jest ten w celach edukacyjnych. Jeśli nauczyciel ma z czymś problem, to z wyborem: oferta jest bowiem tak bogata, że trudno się w niej zorientować i podjąć decyzję. A ponieważ sito dopuszczające materiały edukacyjne ma wielkie oka – specjalnie, żeby nie zawężać możliwości – nie wszystkie są równie wysokiej jakości.

5. Wpływ technologii na konsumpcję kultury

Państwo dba o to, żeby powstawały tanie technologie, z których może korzystać każdy użytkownik. Dlatego finansuje rozwój techniczny w systemie konkursów, w których określa społeczne warunki dostępności danego produktu (na przykład darmowy dostęp do Sieci, tanie urządzenia mobilne). Technologie są ze sobą kompatybilne, o ile to możliwe – uniwersalne wtyczki, darmowe i otwarte oprogramowanie czy powszechnie stosowane protokoły umożliwiają każdemu tworzenie aplikacji współpracujących z innymi.

Wynalazca, który w garażu skonstruuje innowacyjne urządzenie, potencjalnie mogące mieć wielki wpływ na rozwój technologiczny, może liczyć na wsparcie ze strony państwa (np. granty na dalsze badania i rozpoczęcie produkcji). Nie może jednak liczyć na długą osłonę patentową swego wynalazku i na zmonopolizowanie zysków – państwo woli „wypuścić” innowację w świat, wychodząc z założenia, że lepiej służy to dobru wspólnoty i przyniesie lepsze rezultaty, jeśli chodzi o dalszy rozwój tej innowacji.

Powoduje to, że dostęp do kultury dzięki nowym technologiom jest bardzo szeroki. Pewną trudność sprawia to, że z braku wertykalnej integracji usług zwłaszcza starsze osoby mogą mieć trudność z wyborem. Stąd popyt na usługi wszelkiego rodzaju przewodników: wolontariuszy pomagających starszym poruszać się w cyfrowym świecie czy ludzkich filtrów, które przedstawią wybór w zalewie treści.

Prawo autorskie

Pozycja autorów jest średnia:

Zmieniły się źródła dochodu twórców i twórczyń, którzy zarabiają przede wszystkim na osobistych występach i na stałej opłacie na ich rzecz w internecie. Z tego względu zanikają organizacje zbiorowego zarządzania jako redystrybutorzy opłat od nadawców. Powstają za to stowarzyszenia twórców i twórczyń o charakterze organizacji społecznych, gdzie mogą się realizować pro-wspólnotowo. Długość obowiązywania praw autorskich ulega skróceniu - panuje zgoda co do tego, że to ważne dla rozwoju kulturalnego, społecznego i gospodarczego. Jednak nawet najbardziej popularni nie mogą liczyć na miliony z tantiem czy kontraktów z wielkimi koncernami, bo takie pieniądze po prostu w kulturze nie krążą. Wielu uznanych twórców i twórczyń nieźle zarabia, ale na status celebryty mogą liczyć tylko wśród swych niszowych fandomów.

Pozycja użytkowników jest silna:

Łamanie praw autorskich przez użytkowników jest postrzegane jako problem, który trzeba rozwiązać poprzez umożliwienie im autoryzowanego dostępu do treści – czy to przez wsparcie odpowiednich modeli biznesowych, czy przez rozszerzenie definicji dozwolonego użytku. Ta ostatnia bierze pod uwagę nowe możliwości tworzenia treści, jakie dają nowe technologie, pozwalając np. na szeroki dozwolony użytek niekomercyjny w przypadku remiksu cudzych utworów. Nacisk położony jest za to na przestrzeganie osobistych praw autorskich – do dobrej i przestrzeganej praktyki należy cytowanie autorów, z których dzieł się korzysta. Dużą popularnością cieszą się wolne licencje, rozpowszechnione są sieci peer-2-peer, bo użytkownicy lubią i potrafią dzielić się treściami.

Pozycja pośredników jest słaba:

Nie są w stanie doprowadzić do koncentracji kapitału ani do wyegzekwowania kontroli obiegu treści. Państwo wybiera inne metody rozwiązania problemu nielegalnej dystrybucji – patrz wyżej, a żaden podmiot komercyjny nie jest wystarczająco silny, żeby taką kontrolę przeprowadzać. Bardziej opłaca się zresztą badać zainteresowania internautów i oferować im takie usługi, jakich poszukują w „drugim obiegu”. Wiele podmiotów może na tym zarobić, ale globalnej korporacji tak stworzyć się nie da.