Krótki kurs własności intelektualnej
Materiały dla uczelni

Dozwolony użytek prywatny

Autorskie prawa majątkowe ograniczają naszą swobodę korzystania z utworu. W prawie autorskim znajdują się jednak przepisy pozwalające na korzystanie z rozpowszechnionych już utworów na różne sposoby bez konieczności uzyskiwania zgody uprawnionych osób (właścicieli praw majątkowych), choć obwarowane jest to szeregiem wymagań. Te swobody użytkowników nazywamy dozwolonym użytkiem. Uzyskujemy je bez względu na wolę uprawnionych, ponieważ takie ograniczenie monopolu autorskiego zapisane jest bezpośrednio w ustawie. Dozwolony użytek dzieli się na dozwolony użytek prywatny i publiczny.

Dozwolony użytek prywatny pozwala każdemu korzystać na własne potrzeby z rozpowszechnionego już chronionego utworu. Rozciąga się on także na osoby pozostające z nami w relacjach rodzinnych i towarzyskich. Przykłady dozwolonego użytku osobistego wyliczamy poniżej:

Jak widać, dozwolony użytek osobisty działa bez względu na formę (postać) utworu: nieważne jest, czy mamy do czynienia z fizycznym egzemplarzem (książka, płyta), czy z plikiem cyfrowym. Istotnym ograniczeniem dozwolonego użytku osobistego jest zawężenie jego zasięgu do nas samych oraz bliskiego kręgu znanych nam osób.

Spróbujmy zanalizować taki przykład:

Jakub kupił audiobooka — adaptację ulubionej książki — w jednej z internetowych księgarni. Ponieważ nagranie bardzo mu się się podobało, zrecenzował je na swoim blogu i wszystkim chętnym udostępnił pliki z nagraniami.

Działania Jakuba wykraczają poza dozwolony użytek prywatny. Bez problemu mógłby wysłać pliki audiobooka do swoich dobrych znajomych mailem. Może także skopiować je na płytę CD do odsłuchania w samochodzie. Może także skopiować je na pamięci USB, które da w prezencie gwiazdkowym wszystkim swoim krewnym. Jednak udostępnienie utworów wszystkim użytkownikom internetu wykracza poza zakres dozwolonego użytku osobistego.

W wielu kampaniach medialnych organizowanych przez instytucje publiczne czy przez producentów filmowych lub muzycznych, skierowanych przeciwko ściąganiu plików z internetu, brakuje często informacji o swobodach, jakie mamy dzięki istniejącym w ustawie o prawie autorskim przepisom o dozwolonym użytku prywatnym. Warto mieć świadomość, że nie zawsze to, co w mediach określane jest jako nielegalne, rzeczywiście łamie prawo.

Na chwilę obecną, najważniejszym rozstrzygnięciem w sporze o „ściąganie z internetu” jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 10 kwietnia 2014 r. w sprawie C-435/12 (ACI Adam). TSUE stwierdził, że zgodne z prawem europejskim przepisy krajowe powinny rozróżniać sytuację, w której źródło służące za podstawę sporządzenia kopii na użytek prywatny jest legalne, od sytuacji, w której źródło to jest nielegalne. Wyrok ten wpływa w pierwszym rzędzie na sposób obliczania tzw. opłat od czystych nośników, ale pozwala również twierdzić, że legalność źródła powinna być ponadto kryterium dozwolonego użytku. Prawnicy spierają się, czy teza wyroku wymaga implementacji do prawa polskiego, czy obowiązuje od razu. Rozsądek wskazuje, że wprowadzenie tego kryterium wymaga jednocześnie uzależnienia jego stosowania od winy, tj. m. in. od stopnia świadomości użytkownika co do legalności danego źródła.