1%
Logo akcji 1%

Fundacja Nowoczesna Polska to organizacja pożytku publicznego działająca na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury. Wesprzyj nasze działania, przeznaczając na nie 1% swojego podatku. Możesz to zrobić, wpisując w zeznaniu podatkowym numer KRS 0000070056.

Dowiedz się więcej

x
Organizator
Fundacja Nowoczesna Polska
Avatar

Wartość utworów, a dozwolony użytek – sprawy Cariou kontra Prince i Salinger kontra Colting

10 stycznia 2014 11:55
Olgierd Miedzybłocki

12 listopada zakończył się interesujący spór sądowy, w którym stanęli przeciwko sobie artyści Patrick Cariou i Richard Prince. W tym dniu Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zdecydował nie rozpatrywać sprawy, co oznacza, że wyrok Sądu drugiej instancji zostanie utrzymany.

Długi, kontrowersyjny i pełen zwrotów akcji proces rozpoczął się w 2009 roku, od pozwu francuskiego fotografa Patricka Cariou. Uznał on, że prace Richarda Prince’a z serii Canal Zone naruszają jego prawa autorskie. Prince wykorzystał czarno-białe fotografie rastafarian wykonane przez Cariou i domalował lub dokleił do nich różnego rodzaju kolorowe elementy. Przykład można zobaczyć tu: (http://www.artinamericamagazine.com/news-features/news/warhol-and-rauschenberg-foundations-ask-to-weigh-in-on-cariou-v-prince/#image-9194 ). W tej sytuacji sędzia musiał rozstrzygnąć czy utwory powoda zostały przekształcone w takim stopniu by można było mówić o tzw. fair use (amerykańska instytucja fair use różni się nieco od polskiej instytucji dozwolonego użytku).

Sąd pierwszej instancji orzekł w 2011 roku, że do tego nie doszło, użycie fotografii Cariou bez jego zgody narusza prawo i w efekcie prace Prince’a powinny zostać zniszczone. Natomiast w kwietniu 2013 roku Sąd drugiej instancji zmienił tę decyzję i tym razem przyznał rację Prince’owi. W uzasadnieniu stwierdzono, że w tym przypadku fotografie pełniły rolę surowego materiału, którym posługiwał się artysta. Po drugie, mimo zeznań samego Prince’a, że jego praca nie ma żadnego konkretnego przesłania, sędzia uznał, że od zamierzeń twórcy bardziej istotne jest to, jak dzieło odbiera rozsądny odbiorca. Uznano, że ostateczny efekt oferuje coś nowego pod względem estetyki, rozumienia czy wiedzy dla takiego odbiorcy. (link: http://caselaw.findlaw.com/us-2nd-circuit/1628843.html).

Uwadze obserwatorów nie uszły ekonomiczne uwarunkowania omawianego wyroku. Sąd stwierdził, że odbiorcy sztuki Cariou i Prince’a to dwie oddzielne grupy i był to następny ważny argument za stwierdzeniem, że użycie fotografii w celu tzw. apropriacji ) mieści się w granicach dozwolonego użytku. Przy tym, należy dodać, że w chwili rozpoczęcia procesu wiele prac Prince’a zostało już sprzedanych i to za zawrotne kwoty (w sumie ponad 10 milionów dolarów). Do gości na jego wystawie należały tak znane osoby jak Brad Pitt czy Jeff Koons. Cariou nigdy nie mógłby marzyć o uzyskaniu zysków tego rzędu za swoje prace. Z powodu takiego stanu rzeczy, stawka procesu okazała się wyjątkowo wysoka.

Tymczasem, gdy zwolennicy liberalnego traktowania obostrzeń prawnoautorskich świętowali rozstrzygnięcie sądu drugiej instancji, inna grupa komentatorów zaczęła bić na alarm. Andrew Gilden i Timothy Greene opublikowali artykuł w „The University of Chicago Law Review” o wiele-mówiącym tytule: Fair Use for the Rich and Fabulous?. Ich teza brzmi tak, że decydując o dozwolonym użytku sądy biorą pod uwagę przede wszystkim ekonomiczną wartość utworu, a nie jego inherentne właściwości. W skrócie: bogaci mają łatwiej. By uzasadnić swoją tezę Gilden i Greene porównują sprawę Cariou v. Prince, z inną: Salinger v. Colting.

Coliting jest autorem książki, w której opisuje dalsze losy bohaterów słynnej powieści J. D. Salingera Buszujący w zbożu, akcja ma miejsce 60 lat później. W pierwszej instancji, obie sprawy rozpatrywała ta sama sędzia, w obu zapadły zbliżone wyroki: podobnie Colting, jak i Prince, zostali uznani za winnych naruszenia praw do utworu. O ile jednak, Prince wygrał w drugiej instancji, to w przypadku Coltinga zawarto ugodę, w której zakazano sprzedaży jego książki w Stanach Zjednoczonych. Sąd nie przychylił się do argumentów by traktować nowe dzieło jako parodię lub komentarz do oryginału oraz stwierdził, że dopuszczenie go do sprzedaży negatywnie wpłynęłoby na rynek dla pierwotnego utworu. W końcowym porozumieniu dopuszczono jednak handel książką poza granicami Stanów Zjednoczonych. Greene i Gilden uważają, że znacznie większa popularność i rozpoznawalność Richarda Prince’a, Salingera i Jeffa Koonsa (sprawa przeciwko Andrei Blanch) niż ich przeciwników, może być istotnym argumentem dla sądów w sprawach dotyczących dozwolonego użytku.

Z drugiej strony, nie da się rozpatrywać utworu w całkowitym oderwaniu od społecznego kontekstu odbioru sztuki. Dla wielu dzieło Coltinga to przykład fan fiction, działalności, której niewiele osób przyznałoby miano prawdziwej sztuki, podczas gdy apropriacja, którą posługują się Prince i Koons uzyskała już pewne uznanie w naszej kulturze, wyrażone, chociażby przez głośne wystawy, sławę twórców i ogromne ceny płacone za ich dzieła.

Więcej opinii na temat sprawy:

http://www.artinamericamagazine.com/news-features/news/richard-prince-wins-major-victory-in-landmark-copyright-suit/

http://clancco.com/wp/2013/12/copyright-pro-cariou-artists/

http://clancco.com/wp/2013/12/copyright-cariou-amicus-brief-artlaw/

Komentarze

Dodaj komentarz