1%
Logo akcji 1%

Fundacja Nowoczesna Polska to organizacja pożytku publicznego działająca na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury. Wesprzyj nasze działania, przeznaczając na nie 1% swojego podatku. Możesz to zrobić, wpisując w zeznaniu podatkowym numer KRS 0000070056.

Dowiedz się więcej

x
Organizator
Fundacja Nowoczesna Polska
Avatar

CopyCamp 2015 - relacja

18 listopada 2015 16:53
Krzysztof Siewicz

Tegoroczna konferencja CopyCamp odbyła się 4 listopada w warszawskiej Kinotece, dając już tradycyjnie okazję do wysłuchania całego spektrum wystąpień dotyczących funkcjonowania prawa autorskiego. Zgodnie z ideą przyświecającą konferencji, każdy prelegent miał 10 minut na zaprezentowanie swojego tematu, a dyskusje możliwe były wyłącznie w „kuluarach”. Zmuszenie prelegentów do skondensowania treści i odejście od publicznego przerzucania się argumentami w dyskusji ma służyć rozwojowi neutralnego i przyjaznego dialogu o prawie autorskim.

W mojej ocenie tak się właśnie dzieje. Wraz z kolejnymi edycjami konferencji, coraz mniej wystąpień o charakterze dogmatycznym, aroganckim, bądź prowokacyjnym. Stały już trend to skupienie na praktycznych problemach i poszukiwanie ich rozwiązań w duchu zrozumienia dla potrzeb „drugiej strony”.

Nie zabrakło oczywiście głosów na tematy podstawowe, jak np. wystąpienie Waltera van Holsta o prowokacyjnym tytule „Spalmy konwencję berneńską!”. Ale moim skromnym zdaniem do największych perełek CopyCampu należą reporterskie wręcz prezentacje dotyczące konkretnych praktycznych doświadczeń prelegentów. Liczba i duża różnorodność tego typu prezentacji powoduje, że spędzenie całego dnia na CopyCampie nie nuży, a z każdego kolejnego CopyCampu wychodzę wzbogacony o nową wiedzę.

W tym roku jedno z najciekawszych wystąpień tego rodzaju miała Hanna Raszewska, która opowiadała o kinetografii, czyli języku opisu utworów choreograficznych. W tej samej ścieżce tematycznej występowała również Katarzyna Klich-Płocica, która w niezwykle barwny sposób opisywała codzienne potyczki „zwykłych” twórców o wielką sławę i równie wielkie pieniądze.

Z wielu wystąpień na CopyCampie, choć dotyczą one bardzo szczegółowych kwestii, uważny słuchacz jest w stanie wyciągnąć wartościowe wnioski o charakterze ogólnym. Wielu prelegentów je zresztą samodzielnie formułuje. Na tegorocznym CopyCampie przykłady tego to wystąpienie Marcina Maja o copyright trollingu, Aleksandry Sewerynik o plagiatach muzycznych, czy Grzegorza Packa o granicach ochrony „martwej natury”.

Dla mnie osobiście najbardziej ciekawe są wystąpienia, które na bazie konkretnych przykładów zastosowania prawa próbują wyciągnąć wnioski co do tego, jak to prawo powinno zostać zmienione. W tym dokładnie duchu Witold Chomiczewski zastanawiał się, czy portale powinny mieć obowiązek monitorowania treści, a Natalia Łukaszewicz i Paweł Chojnacki formułowali propozycję ograniczenia monopoli patentowych tak, aby pomóc wytwórcom (makerom).

Ważnym tematem, przejawiającym się w wystąpieniach konferencyjnych były rozważania o metodzie zmiany prawa autorskiego. Julia Reda przesłała nagranie, w którym podkreślała, jak ważny dla tej zmiany jest język, którym posługujemy się w debacie. Władysław Majewski relacjonował kolejne etapy walki o dyrektywę o „patentach na oprogramowanie”, z czego można wyciągnąć ciekawe wnioski na temat nie tylko strategii, ale i taktyki (a niektórzy poza tym z nostalgią powspominać stare czasy).

Z kolei profesor Ian Hargreaves podzielił się niezwykle cennymi doświadczeniami z prowadzonych pod jego przewodnictwem prac, które doprowadziły do realnych zmian w prawie autorskim z Zjednoczonym Królestwie. Jak wynika z tego wystąpienia, jednym z czynników sukcesu tego przedsięwzięcia było przyjęte na samym początku prac grupy założenie, że efektem będzie kilka-kilkanaście konkretnych, punktowych rekomendacji.

Bardzo dobrym uzupełnieniem wystąpienia prof. Hargreavesa była prezentacja Eoina O’Della. Opowiadał on o tym, jak przebiegał podobny proces w Irlandii. Tam jedną z najważniejszych rekomendacji wypracowanych w wyniku pluralistycznego procesu było wymaganie, aby na poziomie krajowym wdrożyć wszystkie „wyjątki i ograniczenia” przewidziane w Dyrektywie 2001/29 o prawie autorskim w społeczeństwie informacyjnym. Co ciekawe, wdrożenie to nie miałoby polegać na mechanicznym skopiowaniu dyrektywy, ale na uwzględnieniu przy implementacji dorobku orzecznictwa i wprowadzenie pewnego stopnia elastyczności na wzór amerykańskiego „fair use”.

Fot. Rafał Nowak, CC BY-SA

Komentarze

Dodaj komentarz