Internetowy filtr pozbawi obywateli praw: Działaj!
Unia Europejska pracuje nad filtrem internetu, większym od wszystkich jakie dotychczas istniały. O zawartości sieci, czym dzielimy się tam z innymi użytkownikami, będzie decydował algorytm. I to bez realnej możliwości sprzeciwu ze strony użytkowników w przypadku błędnych decyzji maszyny.
Foto: darkday, Rusty Catwalk, flickr, CC-BY
Filtry zawodzą
Filtry internetowe są znane z pomyłek. Europosłanka Julia Reda opublikowała kilka spektakularnych tego przykładów. Co prawda, propozycja filtrowania ma uwzględniać możliwość zaskarżenia. To świetnie, ale to tylko pozorne rozwiązanie.
Wydaje Ci się, że jeżeli Twój artykuł lub mem nie przejdzie filtrowania, tak po prostu skontaktujesz się z platformą i wszystko wyjaśnisz? Może nawet poprosisz, żeby w Twoim przypadku zrobili wyjątek? Niestety, to nie tak będzie działać.
Musztarda po obiedzie
Przede wszystkim, podjęcie decyzji o odblokowaniu będzie wymagać czasu. W praktyce może to trwać dowolnie długo. Ale nawet jeżeli uda się wymusić szybszą decyzję, powiedzmy – do dwóch tygodni, to i tak w tym czasie ten właściwy moment na publikację już dawno minie. Widownię zyska nie ten, kto skutecznie zaskarży decyzję automatu, lecz ci wszyscy, którzy dostosują się do jego działania.
Strach i autocenzura
Warto dobrze zrozumieć co oznacza „procedura zaskarżania”. Trzeba będzie ujawnić swoją tożsamość oraz obszernie wyjaśnić, udowodnić, dlaczego coś powinno było zostać przepuszczone. To konkretny czas spędzony na prawnicze kalambury tylko po to, żeby podzielić się jednym (legalnym przecież) artykułem, nagraniem, zdjęciem, czy memem. I całość trzeba będzie powtórzyć przy kolejnej okazji. A na marginesie – jak udowodnić, że coś nie jest nielegalne?
Bądźmy szczerzy – każdy, kto choć raz przejdzie przez ten proces, następnym razem przygotuje swój materiał tak, aby nie zawierał on określonych elementów, wybranego cytatu, czy wszystkiego innego, czego filtr nie przepuszcza. Zatem, filtr nie powstrzyma Cię przed nagrywaniem filmów, ale powoli i niepostrzeżenie pozbawi Cię wolności samoekspresji.
Platformy będą stosować swoje regulaminy, a nie prawo
Powiedzmy jednak, że masz dużo czasu i pieniędzy, i zechcesz udowadniać legalność swoich treści. Zastanów się jeszcze, bo to, że nie naruszasz prawa nie musi wcale wystarczać. Jest bardzo prawdopodobne, że chcąc ograniczyć ryzyko oraz pozbyć się kłopotu, platformy rozszerzą swoje regulaminy tak, aby mogły usunąć wszelkie treści lub skasować każde konto, niezależnie od przyczyny. Owszem, nie mogą przy tym naruszać praw konsumentów, ale pole manewru na swobodną interpretację własnych polityk mają tu naprawdę duże. Ilu użytkowników zechce z tym walczyć?
Co możesz zrobić?
Nadchodzące tygodnie są kluczowe. 26 i 27 marca Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego (JURI) będzie podejmowała decyzję w sprawie filtrowania. Warto uświadomić naszym przedstawicielom, że jesteśmy przeciwko filtrowaniu internetu (artykułowi 13 projektu nowej dyrektywy o prawie autorskim). Reprezentanci Polski w JURI to: Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, Tadeusz Zwiefka, Kosma Złotowski oraz Stanisław Żółtek.
Zadzwoń do nich, napisz maila, wyślij tweeta:
Tadeusz Zwiefka – +32(0)2 28 45258, (56) 471 60 21, tadeusz.zwiefka@europarl.europa.eu, @TadeuszZwiefka
Kosma Złotowski – +32(0)2 28 45775, +48 52 346 00 28, kosma.zlotowski@europarl.europa.eu, @KosmaZlotowski
Stanisław Żółtek – +32(0)2 28 49603, stanislawjozef.zoltek@europarl.europa.eu
Lidia Joanna Geringer de Oedenberg, +32(0)2 28 45809, (71) 323 08 21, lgeringer@lgeringer.pl, @lidiageringer
Zachęcamy, aby dołączyć do aktywistów używających hashtagów #CensorshipMachine oraz #filterfail.
Niniejszy post jest oparty na tekstach przygotowanych przez holenderską organizację Bits of Freedom, w ramach ogólnoeuropejskiej kampanii przeciwko filtrowaniu internetu.