1%
Logo akcji 1%

Fundacja Nowoczesna Polska to organizacja pożytku publicznego działająca na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury. Wesprzyj nasze działania, przeznaczając na nie 1% swojego podatku. Możesz to zrobić, wpisując w zeznaniu podatkowym numer KRS 0000070056.

Dowiedz się więcej

x
Organizator
Fundacja Nowoczesna Polska
Avatar

Nowości w streamingu muzyki

6 maja 2015 16:15
Julia Zasacka

30 marca miała miejsce oficjalna inauguracja nowego serwisu streamingowego Tidal, którego twarzą jest Jay-Z. Nie byłoby to wydarzenie aż tak spektakularne, gdyby nie to, że udziałowcami Tidal, poza raperem, są między innymi takie gwiazdy, jak Beyoncé, Madonna, Chris Martin, Rihanna, Jack White czy Deadmau5. Jest to pierwsza platforma streamingowa, której udziały należą do artystów. Podczas pełnego patosu otwarcia nowego serwisu twórcy deklarowali, że właśnie rozpoczynają zupełnie nową erę w branży muzycznej. Promując przedsięwzięcie na Twitterze, Kanye West pisał, że razem możemy obrócić bieg historii muzyki. Na czym dokładnie polega misja Tidal?

Z reguły serwisy streamingowe pozwalają na słuchanie muzyki online z ewentualną dodatkową opcją zapisania utworów w celu odtworzenia ich offline. Niektóre takie serwisy powołują się na wyjątek hostingu i udostępniają treści umieszczane tam przez użytkowników, a inne same angażują się w dobór repertuaru, podpisują z artystami umowy i wypłacają im tantiemy. Dużą część tego rynku kontroluje Spotify, ale jest też kilku mniejszych graczy, np. Deezer. Szansą dla Tidal na tym zagospodarowanym i ciasnym rynku może być to, że artyści od dawna skarżą się na zbyt niskie wynagrodzenia z tytułu udostępniania muzyki poprzez portale tego typu. Ringo Starr w rozmowie dla Reuters przyznał, że nie rozumie branży streamingowej: Dowiaduję się, że moja płyta została odtworzona w streamingu 17 mln razy. Potem dostaję czek na 12 dolarów. Tidal natomiast wywodzi się ze środowiska artystycznego i wychodzi naprzeciw jego potrzebom, obiecując wyższe sumy za odtwarzanie muzyki. W ten sposób stara się zapełnić pewną niszę. Potencjał Tidal w tym zakresie wygląda obiecująco, jeżeli przypomnimy sobie głośne odejście od Spotify gwiazdy pop Taylor Swift w listopadzie 2014 r. Piosenkarka wycofała z serwisu wszystkie swoje albumy, tłumacząc (m.in. w rozmowie dla magazynu Time), że artyści powinni cenić swoją pracę i dbać o to, żeby ludzie za nią płacili. Taylor Swift sprzeciwiała się opcji darmowego odtwarzania, mimo że udostępnienie muzyki na Spotify z pewnością przyczyniało się do wzrostu jej popularności. Pół roku później piosenkarka poparła Tidal, gdzie obecnie udostępnia prawie wszystkie swoje płyty, argumentując tę decyzję wyższym wynagrodzeniem dla artystów niż oferuje konkurencyjne Spotify. Zachowanie to pokazuje, że głównym motywem działania są tu pieniądze, nawet dla gwiazd pokroju Taylor Swift, która w 2014 roku znalazła się na pierwszym miejscu listy Billboard najwięcej zarabiających muzyków. Argument o konieczności wyższych zarobków w ustach bardzo bogatych gwiazd nie brzmi pewnie zbyt przekonująco dla fanów.

Jak Tidal planuje zrewolucjonizować rynek streamingu muzyki i czym przyciąga klientów? Wersja podstawowa jest dostępna po wykupieniu abonamentu w wysokości 19,99 zł miesięcznie, czyli porównywalnie do Spotify. Nowością jest wersja premium z podwyższoną jakością dźwięku (flac-free lossless audio codec) za 39,99 zł za miesiąc. Jest to opcja, którą kuszą twórcy serwisu, jednak to rozwiązanie skierowane jest do wymagających słuchaczy, dysponujących odpowiednim sprzętem, bowiem przy użyciu zwykłych słuchawek różnica nie jest odczuwalna. Dodatkowo Jay-Z chce zapewnić unikalne treści, udostępniane jedynie w jego serwisie albo z wyprzedzeniem względem innych źródeł. Twórcy przekonują, że chodzi o stworzenie więzi między słuchaczem i artystą. Największą różnicą między Tidalem i innymi dostępnymi platformami streamingowymi jest to, że ten pierwszy nie przewiduje opcji darmowego słuchania muzyki w zamian za odsłuchanie reklam.

Dla porównania: w konkurencyjnym Spotify, wśród 60 mln użytkowników, 15.5 mln korzysta z konta premium; pozostali odbiorcy korzystają z darmowej opcji z reklamami. Dyrektor generalny Spotify Daniel Ek deklaruje na swoim blogu, że chce przyzwyczaić ludzi do płacenia za muzykę. Problem z niskim wynagrodzeniem dla artystów nie wynika z tego, że firma zachowuje większość przychodu dla siebie, a z tego, że 60 mln (w tym zaledwie 15 mln płacących) to nadal niewielkie liczby biorąc pod uwagę, ile osób na świecie słucha muzyki. Ek pisze również, że sumy wypłacane artystom rosną: w pierwszym kwartale 2014 r. artyści zanotowali więcej wpływów ze Spotify niż dzięki utworom umieszczanym w serwisie iTunes. Tłumaczy on, że istnienie darmowej opcji wcale nie oznacza mniejszych zarobków dla twórców. Spotify płaci za każde odsłuchanie utworu, a w wersji darmowej zyski czerpie z reklam. Ponadto, 80% użytkowników wersji premium zaczynało od opcji darmowej i dopiero po wypróbowaniu serwisu zdecydowało się na wykupienie abonamentu.

Tidal przez miesiąc działalności zdążył już wywołać sporo kontrowersji, także w świecie muzycznym. Zespół Mumford & Sons ostro wypowiada się na temat serwisu Jay-Z. Frontman Marcus Mumfrod w rozmowie z The Daily Beast zarzucał twórcom Tidala, iż mówią, że [Tidal] należy do artystów, podczas gdy on należy do tych najbogatszych artystów oznajmił jeszcze, że nie przyłączylibyśmy się [do Tidal] nawet gdyby nas o to poprosili. I nie chodzi tutaj o sprzeciw wobec streamingu w ogóle, tylko o fakt zagarniania wpływów przez najbogatszych. Warto zaznaczyć, że ten folkowy zespół np. w 2014 roku zarobił, jak podaje Billboard, 14 mln dolarów, a jego członkowie sami przyznają, że grupa ich pokroju nie ma powodu do narzekania, ponieważ istnieją inne sposoby zarabiania na muzyce. Dla nich najważniejsze jest to, by ludzie mogli słuchać ich utworów w najbardziej komfortowy dla siebie sposób i nie przeszkadza im fakt, że nie chcą za to płacić – przyznają w rozmowie dla The Daily Beast. Inne głosy krytyki, w tym piosenkarki Lily Allen dotyczą pomysłu udostępniania pewnych treści jedynie dla abonentów Tidal. Może to doprowadzić do efektu odwrotnego niż zamierzony, ponieważ takie filmy zapewne będą wyciekać i pojawiać się na serwisach, które artystom w ogóle nie płacą. W tym zakresie Tidal pozostaje w dawnym układzie opartym na wyłączności, a internet pokazał nam już, że model ten się nie sprawdza i ostatecznie najwięcej zyskują ci, którzy udostępniają swoją twórczość szerzej.

W ciągu pierwszego miesiąca działalności Tidal pozyskał 770 000 użytkowników, podaje na Twitterze Shawn Carter (prawdziwe nazwisko Jay-Z). W porównaniu z innymi serwisami jest to niewielka liczba, ale raper uspokaja, że to dopiero początek i przypomina, że iTunes nie powstał w ciągu jednego dnia, a budowanie sukcesu Spotify zajęło jego twórcom 9 lat. Już jednak można zauważyć, że nowa usługa nie wzbudza takiego zainteresowania, na jakie liczono. Składa się na to zapewne kilka czynników: po pierwsze, Tidal jest pomysłem trochę spóźnionym w stosunku do innych, już szeroko rozpowszechnionych platform tego typu. Po drugie, promowana przez twórców wersja z bezstratną jakością dźwięku jest opcją niszową, nie będzie zatem motorem dla rozwoju popularności usługi. Podobnie rzecz ma się w przypadku unikalnych treści udostępnianych tylko dla abonentów – funkcjonalności te są jedynie dodatkiem do tego, czego użytkownicy szukają w takiej aplikacji.

Widoczna jest tendencja, że streaming staje się dominującym środkiem słuchania muzyki. Branża ta się rozwija i słuszny jest kierunek obrany przez Tidal, którego celem jest zapewnienie wyższego wynagrodzenia dla artystów. Także Apple, który niebawem planuje wypuścić swój serwis streamingowy, jest przeciwnikiem opcji darmowego słuchania. Wyeliminowanie z serwisów streamingowych wersji niepłatnej może mieć jednak dwojaki rezultat. Część słuchaczy z pewnością zdecyduje się na wykupienie abonamentu którejś z platform streamingowych. Jednak możliwe jest też, że części fanów nie przekonają hasła najbogatszych artystów, że należy im się więcej i stojąc przed wyborem opłacenia abonamentu albo słuchania muzyki z niepłatnych, ale też nie zawsze legalnych źródeł, wybiorą to drugie. A takich portali w internecie nie brakuje, przykładem może być Grooveshark, zamknięty kilka dni temu w wyniku ugody z wytwórniami muzycznymi, który jednak już ma swój zamiennik. W konsekwencji może się okazać, że zapowiadana przez twórców Tidala rewolucja w branży muzycznej nie przyniesie oczekiwanego rezultatu.

Komentarze

Dodaj komentarz