Raport o copyright trollingu
Dziś w Sejmie, na posiedzeniu Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, ministrowie kultury i dziedzictwa narodowego oraz sprawiedliwości przedstawiają informację o copyright trollingu. A my zapraszamy do lektury raportu o copyright trollingu autorstwa Marcina Maja, dziennikarza Dziennika Internautów oraz Niebezpiecznik.pl, który od jakiegoś czasu tropi to zjawisko. Foto: (EFF Photos @Flickr CC-BY)
Copyright trolling, czyli masowa wysyłka propozycji ugodowych dotknął tysięcy osób w Polsce. Każda z nich była wzywana do zapłaty od kilkuset do kilku tysięcy złotych, choć nie wszystkim z nich udałoby się udowodnić naruszenie przed sądem. Ale firmy zarabiające na copyright trollingu nie są zazwyczaj zainteresowane prowadzeniem postępowań sądowych. Ten biznes opiera się na chłodnej kalkulacji – proponowana kwota jest zazwyczaj niższa niż koszt obrony przed sądem, a określony odsetek adresatów płaci niezależnie od zasadności roszczeń. Taka działalność rodzi szereg wątpliwości prawnych i etycznych, ale ma także ujemne konsekwencje społeczne. W ustalanie danych osobowych adresatów zaangażowane zostają organy ścigania, przez co koszt copyright trollingu ponoszą wszyscy obywatele. Poza tym kosztem finansowym jest też niewymierny koszt społeczny – instrumentalne wykorzystanie Policji i prokuratury przyczynia się do erozji autorytetu państwa i prawa. Copyright trolling potwierdza w sposób szczególnie jaskrawy, że obecny kształt prawa autorskiego nie odpowiada potrzebom społeczeństwa informacyjnego. Naszym zdaniem, jedynym prawidłowym rozwiązaniem tego problemu jest zalegalizowanie niekomercyjnego dzielenia się utworami w internecie.