Radek Czajka: Dość szantażu moralnego w przemyśle muzycznym
Radek Czajka (Fundacja Nowoczesna Polska) udzielił na:temat długiego wywiadu na temat swojego projektu Strata Kazika:
Macie swoje lekarstwo na piractwo w przemyśle muzycznym?
„Piractwo” – to, że ludzie wymieniają się kulturą, nie jest problemem. To po prostu przejaw zdrowej kultury w działaniu. Problemem jest co najwyżej niedopasowanie modelu biznesowego przemysłu, opartego na sprzedaży płyt, do realnie istniejącego świata, w którym wytworzenie kolejnego egzemplarza utworu jest w zasadzie darmowe i nie wymaga pomocy producenta.
Masz pomysł na inny model biznesowy?
Istnieją różne modele biznesowe, niektóre nowe, inne stare – w końcu model finansowania poprzez produkcję egzemplarzy na sprzedaż to w gruncie rzeczy krótki, XX-wieczny epizod w historii muzyki. Najbardziej oczywistym innym modelem jest koncertowanie, które ma się świetnie. Istnieją też nowe formy rozproszonego mecenatu – crowdfundingu. Możliwości jest wiele. Philippe Aigrain w książce „Sharing” proponuje model finansowania kultury z płaskiej stawki doliczanej do opłaty za Internet. Autor gościł niedawno w Polsce i było się o co z nim spierać, ale o to chodzi – żeby przedmiotem sporu i dyskusji był model finansowania kultury w epoce sieci, a nie archaiczny „problem piractwa”.
Co dokładnie dzieje się w przemyśle muzycznym? Każdy piratuje, tylko nikt się nie przyznaje?
Mniej więcej. Cory Doctorow w filmie „RiP! A Remix Manifesto” trafia moim zdaniem w sedno. Powiedział: „Ten świat, w którym udajemy, że nie łamiemy wszyscy prawa autorskiego, jest jak epoka wiktoriańska, kiedy wszyscy udawali, że się nie masturbują. Oficjalna linia brzmiała: jeśli się masturbujesz, wyrosną ci włosy na rękach, oślepniesz, oszalejesz. Dziś oficjalna linia brzmi: tylko źli ludzie kopiują pliki bez upoważnienia. W obu przypadkach nie jest to prawda. Myślę że z prawem autorskim dzieje się to samo, co stało się z masturbacją. Ludzie zaczynają się przyznawać sobie nawzajem: no tak, ja też to robię.”
Jest też świeży tekst w dziale „Kultura” Gazety: Milionowa strata Kazika. Internauci kpią z przemysłu muzycznego i kopiują płyty.
w tekście w „Gazecie pojawia się cudne sformułowanie: „Nielegalne ściąganie plików”
To doskonale sie sklada :-)
A ja tak przy okazji chciałabym się dowiedzieć o jedną rzecz: jak wygląda kwestia ściągania plików w różnych krajach europejskich, bo że w Polsce ściąganie nie jest zasadniczo uważane za nielegalne (chociaż spotkałam się również z inną opinią), to wiemy. Hadopi na przykład ściga ściąganie czy upload? Ma ktoś jakieś dane na ten temat (badania itp…)?
Europejskie prawo jest tu niejednolite. Odpowiednia dyrektywa przewiduje możliwość wprowadzania różnych „wyjątków i ograniczeń” do prawa autorskiego, wśród których jest niekomercyjny użytek prywatny, ale nie jest to wyjątek obligatoryjny.
We wspomnianej Fracji prawo jest wyjątkowo restrykcyjne i pobieranie jest nielegalne, ale np. w Holandii jest już inaczej.
Nie wiem, czy ktoś zrobił ogólne porównanie praw dozwolonego użytku w różnych krajach, pewnie by się przydało, a być może lepiej zorientowani ode mnie coś o tym wiedzą.
Może tu warto zajrzeć: http://prawo.vagla.pl/files/mgr_m_podolski.pdf
Szczególnie 2.4.
dzięki!
Polecam analize Lucie Gibault, prawniczki z holenderskiego IVIR ktora analizowala harmonizacje dozwolonego uzytku w Europie.
http://www.ivir.nl/publications/guibault/JIPITEC_2010_2.pdf
Lucie bedzie zreszta pod koniec pazdziernika w Krakowie.
O, dzięki za info. A przy jakiej okazji? Jakaś konferencja? Bo spróbuję może się wybrać, jeśli będzie taka możliwość…