Kategoria: nauka
Dodaj nowy wpis, twórz Prawo Kultury razem z nami!
Konkurs na prace naukowe z zakresu ochrony własności intelektualnej
Jeśli napisaliście między 1 czerwca 2011 a 1 października 2012 pracę studencką, magisterską, doktorską lub habilitacyjną związaną z „zagadnieniami szeroko pojętej ochrony własności intelektualnej, w tym również marketingu i zarządzania prawami własności przemysłowej lub oceną stanu techniki” to jeszcze do jutra możecie zgłosić je do udziału w konkursie organizowanym przez Urząd patentowy RP.
Zachęcamy, niech głos użytkowników będzie słyszalny też w Urzędzie Patentowym.
Konkurs będzie rozstrzygnięty 23 listopada 2012, a zgłaszając pracę studencką lub magisterską w zasadzie musicie się zrzec majątkowych praw autorskich (rozdział III pkt. 2 regulaminu) na 6 miesięcy od daty ogłoszenia werdyktu jury: organizator zastrzega sobie prawo do nieodpłatnego opublikowania takiej pracy. Ponadto UP zastrzega też, że ma prawo zgodnie z art. 49, ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych do dokonywania zmian w pracy konkursowej, jeśli „zmiany te są spowodowane oczywistą koniecznością, a Autor nie miałby słusznej podstawy im się sprzeciwić”.
Amerykańskie badania na temat zróżnicowania mediów w dyskusji o zmianach w prawie autorskim
Marcin Wilkowski w serwisie „historia i media” relacjonuje artykuł Billa D. Hermana analizujący wykorzystanie mediów w amerykańskiej dyskusji na temat prawa autorskiego.
Jedna z ciekawszych, moim zdaniem, konkluzji jest taka, że dwie strony debaty wykorzystują różne kanały komunikacji. Czy w Polsce nie jest podobnie? Może pora poszukać wspólnej przestrzeni do dyskusji?
Wyrok w sprawie HathiTrust w amerykańskim sądzie
HathiTrust – wspólny projekt około sześćdziesięciu partnerów (głównie amerykańskich uniwersytetów), będący biblioteką cyfrową – wygrał proces o naruszanie praw autorskich. Projekt został pozwany przez amerykański Związek Autorów, który twierdził, że takie używanie publikacji (odwiedzający mają możliwość przeszukiwania pełnej treści książek) zmniejsza ich sprzedaż.
Sędzia Harold Baer w wyroku z 10 października odrzucił pozew i uznał, że działalność pozwanego mieści się w ramach dozwolonego użytku (ang. fair use) i jest niezwykle istotna dla rozwoju nauki i sztuki, a także dla ideałów wyrażonych w ustawie przeciwko dyskryminacji osób niepełnosprawnych.
zdjęcie: Narodowa Biblioteka Cyfrowa w Seulu, autor: schex, http://www.flickr.com/photos/schex/193912573/ ; licencja: CC-BY-20
Studenci w Kostaryce protestowali przeciw odrzuceniu prawa do kserowania na potrzeby edukacyjne
W zeszły wtorek, 9 października, tysiące studentów wzięło udział w marszu protestacyjnym w San José stolicy Kostaryki. Powodem ich protestu było veto prezydent Laury Chinchill wobec modyfikacji prawa autorskiego, które zezwalałoby na kserowanie podręczników dla celów edukacyjnych. Protestujący twierdzą, że odrzucenie nowego prawa przez panią prezydent odbyło się pod naciskiem wydawców.
Protestujący mieli poparcie części władz uniwersyteckich.
Tico Times w sierpniu 2012 pisał, że główną modyfikacją wprowadzaną przez parlament Kostaryki w lipcu było zniesienie kary więzienia za naruszenia praw autorskich.
Prawo autorskie a badania historyczne
Marcin Wilkowski relacjonuje w serwisie „historia i media” artykuł Gail Drakes Who Owns Your Archive? Historians and the Challenge of Intellectual Property Law dotyczący problemów jakie może napotkać badacz zajmujący się historią najnowszą, próbujący skorzystać z materiałów objętych prawem autorskim. Gail Drakes pisze m.in. o prawach do słynnego przemówienia Martina Luthera Kinga „I Have a Dream…”, które mimo kontrowersji prawnych pozostaje pod kontrolą spadkobierców słynnego pastora.
Marcin pisze m.in.: „Edukacyjne czy naukowe motywacje dostępu do objętych ochroną prawnoautorską zbiorów nie zawsze są odpowiednio respektowane, a uczelnie wciąż obawiają się procesów ze strony spadkobierców, mogących w każdej chwili oskarżyć badaczy o nieautoryzowane użycie kontrolowanych przez nich źródeł historycznych.”
A mi przypomina to niedawno zasłyszana historię, jak pewien polski, państwowy instytut badawczy żądał od doktora innego polskiego, państwowego instytutu badawczego 10 zł za minutę nagrania ludowej pieśniarki sporządzonego w latach osiemdziesiątych XX wieku.
fotografia: autor Newtown grafitti, http://www.flickr.com/photos/newtown_grafitti/3877352717/sizes/z/, licencja: CC-BY
Histmag przechodzi na licencję CC BY-SA
W opublikowanej dziś wiadomości „magazyn poświęcony szeroko rozumianej historii w Polsce” Histmag.org informuje, że przechodzi na licencję Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.
Zdjęcie: Areopag widoczny z Akropolu (fot. AJ Alfieri-Crispin, na licencji Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic)
Prezes PAN o prawach własności intelektualnej
Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk komentując w Dzienniku Gazecie Prawnej spotkanie w Brukseli w czasie którego m.in. zaprezentowano raport Instytutu Lisbońskiego : przytacza m.in. słowa „brytyjskiego innowacyjnego twórcy internetowego”: „dzisiejsze kopiowanie treści często staje się krokiem do stworzenia wartościowej wartości dodanej; konieczne jest rozróżnienie skali naruszeń praw własności – wielkiej, prowadzącej wprost do handlowych korzyści, oraz małej, będącej generatorem ludzkiej kreatywności i, co więcej, niemożliwej do kontrolowania” i „niemieckiego prawnika, byłego dyrektora narodowego archiwum filmów i nagrań telewizyjnych”: „reforma praw własności intelektualnej jest absolutnie niezbędna do prawidłowej ochrony naszego dziedzictwa kulturowego”. Jedna z konkluzji prof. Kleibera jest następująca: trzeba podjąć zdecydowane kroki na rzecz reformy regulacji prowadzącej do (...) c) eliminowania utrudnień w działaniach prawdziwie innowacyjnych.
Dlaczego historia potrzebuje piractwa?
Jeśli interesujesz się historią technologii, tak naprawdę powinieneś być wdzięczny ludziom, którzy nielegalnie kopiują oprogramowanie – pisze Benj Edwards na stronach portalu Technologizer. Według niego piractwo samo w sobie, w perspektywie historycznej, ma efekt zabezpieczający (piracy’s preserving effect). Zdaniem Edwardsa gdyby nie działania niezgodne z prawem autorskim, wiele z 23 tys. gier pierwotnie wydawanych na dyskietkach lub taśmach magnetofonowych nie dotrwałoby do naszych czasów.
Edwards pisze także o kulturowym znaczeniu komercyjnego oprogramowania, wychodzącym poza ograniczenia związane z prawem autorskim. Przykładowo, Adobe posiada prawa do Photoshopa, ale współczesne znaczenie tego oprogramowania wychodzi daleko poza jego komercyjny kontekst. To przecież jedno z podstawowych narzędzi budowania reklamowych mitów albo konstruowania wypowiedzi w tekstowo-wizualnych debatach w internecie.
Artykuł dostępny jest w portalu Technologizer, a jego omówienie w serwisie Historia i Media.